środa, 17 lipca 2013

084. Zayn part 1

"Wiesz co jest gorsze do kłótni, wyzwisk, tłuczonych talerzy i trzaskania drzwiami? Obojętność. Milczenie wszystko pieprzy. Niszczy każdego..."


-Cały dzień masz zamiar siedzieć przed tym telewizorem?! - wrzasnęłam i wyrwałam Zayn'owi pilota z ręki, wyłączając jednocześnie ekran.
-Zostaw tego pieprzonego pilota! - warknął wstając z kanapy. Zamachnął się ręką, ale jednak zrezygnował i z głośnym hukiem drzwi wyszedł z domu.
     Szczerze? Od jakiegoś czasu strasznie się kłócimy, nawet o źle poskładane pranie czy nieumyte talerze. Niekiedy w furii Zayn potrafi mnie nawet uderzyć. Strasznie się zmienił. Odkąd One Direction przestało istnieć ze słodkiego, trzydziestoletniego mężczyzny zmienił się niemalże w tyrana. To boli. Bardzo. Nie fizycznie, ale psychicznie. Zaczął wywierać na mnie presję, której powoli nie wytrzymuję. Zaczynam się go bać, na prawdę bać. A żona nie powinna się bać męża, prawda?

     Dziś Zayn wrócił do domu pijany. I zgadnijcie co. Oczywiście nowa awantura!
-A ty znów siedzisz na krześle i czytasz te swoje pieprzone gazetki! - wrzasnął - Nie mogłabyś zrobić czegoś pożytecznego i na przykład przygotować mi coś do jedzenia? - wyrwał mi czasopismo, szarpnął abym wstała i popchnął w stronę lodówki, a sam włączył telewizor i rozłożył się na kanapie jak jakiś król.
-Gdybyś rano nie wyszedł z domu wiedziałbyś, że zdążyłam pozamiatać i umyć wszystkie podłogi, okna, zmienić firanki, pościel, pozmywać i uprasować pranie! Ale nie, to nic pożytecznego! - krzyczałam wściekła - Zrób sobie jedzenie czy co tam chcesz, ja idę do Danielle! - wzięłam klucze do auta i wyszłam z domu.

     Pomimo, że Dani już nie jest z Liamem mam z nią bardzo dobry kontakt. Jest jak moja starsza siostra.
     Wysiadłam z samochodu i zadzwoniłam do jej drzwi. Mimo późnej godziny w drzwiach powitała mnie szerokim uśmiechem, przytulaskiem i zaprosiła do środka.
-Co cię do mnie sprowadza? - spytała i zaprowadziła mnie do salonu.
-Cóż... - zawstydziłam się - Zayn znów się uchlał i się na mnie wydzierał. Danielle, ja już nie wytrzymuję. Chcę coś z tym zrobić, ale nie wiem co. - żaliłam się przyjaciółce
-Może poślij go na jakąś terapię? Bo nie obraź się, ale według mnie podchodzi to pod alkoholizm. - wyznała
-Wiem, też o tym myślałam. - odpowiedziałam - Ale nie jestem pewna.
     I na tym temacie rozmowa toczyła się dalej. Rozmawiałyśmy o różnych terapeutach, klinikach i sposobach leczenia. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęło świtać. Pożegnałam się z brunetką i ruszyłam w stronę domu odespać nockę.

     Od mojej rozmowy z Peazer minęło pół roku. Tak jak mówiłyśmy, Zayn poszedł się leczyć. Ale... Nie pomogło mu. Na terapii był trzy miesiące. To prawda, przez ten czas nie pił. Ale gdy wrócił do domu, wszystko się zmieniło. Chlał do upadłego. Kilka razy w ciągu ostatnich trzech miesięcy zabierał go ambulans. Ja już nie wiem, co robić. Wczoraj byłam w kancelarii adwokackiej. Adwokat poradził mi, abym wzięła rozwód. Bo skoro już go nie kocham, nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Przeżyłam z nim osiem lat, ale już więcej nie dam rady. Tylko boję się mu tego powiedzieć..
-Zayn? - powiedziałam gdy tylko wróciłam z pracy - Zayn, jesteś w domu?
-Salon - usłyszałam w odpowiedzi. Tam też się udałam.
     Zastałam go leżącego na kanapie z piwem w ręku. 'Cóż za zaskoczenie...' pomyślałam. Lecz z jego twarzy było widać, że jest trzeźwy. Przynajmniej obędzie się bez stłuczonych talerzy, gdy dowie się, co zrobiłam. Na mojej twarzy wyraźnie malowało się zdenerwowanie. Chyba nie spojrzę mu w oczy...

♣♣♣

Hello! Jestem z nowym partowcem z Zaynem! Wiem, że teraz kompletnie olałam ten blog, przepraszam. Brak weny mnie zabija! Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. :)
Proszę o komentarze! #muchlove

Skarllex ♥