niedziela, 11 sierpnia 2013

085. Liam

Hej wam :D Jestem tutaj nową adminką. Mam nadzieję, że spodoba się wam mój styl pisania i przyjmiecie mnie tu dobrze. Fajnie by było, widząc wasze komentarze pod moimi imaginami. :) Każdy ma inny styl pisania i mam nadzieję, że zaakceptujecie mój. To tyle, zapraszam na imagina :D

Moje życie jest to bani. Czasami zastanawiam się czy nie lepiej było by z nim skończyć. Nie czułabym strachu, bólu. Powód? Zacznijmy od tego, że gdy miałam około 4 lata, umarła mi matka. Nie miałam rodzeństwa, nikogo kto mógłby się mną zająć. Jedynie ojciec. Ojciec alkoholik. Tak, dokładnie tak. Całe dzieciństwo pamiętam go jak był nachlany. W dodatku bił mnie, a w wieku 12 lat zaczął mnie gwałcić. Trwało to do moich 18 urodzin, więc postanowiłam uciec z domu. Wyszłam około godziny 17.00. Chodziłam uliczkami Londynu zastanawiając się co mam ze sobą zrobić. Gdzie mam się podziać? Lecz moje rozmyślania przerwał gwizd. Obróciłam się i kilka metrów za mną stało kilku chłopaków, mniej więcej w moim wieku.
-Ulala. Patrzcie kogo nam tu przysłało.- Odezwał się jeden z obleśnych typów.
-Może masz ochotę się zabawić laleczko?- zapytał kolejny.
Nogi miałam z waty. Przestraszyłam się ich. Wiedziałam co chcą ze mną zrobić. To samo co ojciec robił ze mną przez sześć długich lat. Gdy byli już całkiem blisko mnie, gwałtownie zmieniłam kierunek. Zaczęłam biec tak szybko, że nawet nie zdałam sobie z tego sprawy. Niestety nie znałam dość dobrze obrzeży miasta i trafiłam w ślepy zaułek. Łzy pociekły mi strumieniem. Słyszałam już ich śmiechy. Serce i zamarło. Wyłonili się zza zakrętu.
-Przecież wiesz, że nam nie uciekniesz złotko.
-No chodź nie bój się nas.
Podeszli bliżej i okrążyli mnie. Jeden zaczął ściągać mi kurtkę, drugi wyrwał mi torbę. Wtem wyskoczyło, nie wiem nawet skąd, pięciu chłopaków. Sceny przelatywały mi przed oczami. Zaczęli się szarpać, ale ta piątka była silniejsza i tamci leżeli już nieprzytomni na chodniku. Jeden, który był w koszuli w kratkę, podał mi moje rzeczy.
-Chłopaki co z nią robimy?- zapytał.
-Nie wiem, Liam. Może, jeśli nie masz nic przeciwko, zabierz ją do swojego domu.- podpowiedział brunet o kręconych włosach.
-Ok. To chyba dobry pomysł.- powiedział, wziął mnie pod ramię i zaczęliśmy iść.
Wędrowaliśmy tak w krępującej ciszy.
-Och. Strasznie cię przepraszam. Nie przedstawiłem się. Jestem Liam Payne.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przed chwilą ktoś mnie chciał zgwałcić, a teraz idę z nieznanym mi chłopakiem do jego domu.
-A ty jak się nazywasz?- zapytał.
-Charlotte.
-Ładnie.- mruknął.
W świetle lamp ulicznych zobaczyłam, że jest całkiem przystojny.
-Pewnie dziwi cię cały ten obrót sytuacji. Co nie?- zapytał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Usłyszeliśmy ich gdy wracaliśmy ze studia no i okazało się, że dobrze zrobiliśmy idąc tam gdzie wy. Mam do ciebie pytanie, choć może ono zabrzmieć dziwnie. Czy ty boisz się mnie?- zająknął się.
Nie dopowiedziałam nic.
-Tak wiem, jak to zabrzmiało.  Czy nie boisz się iść ze mną, czy wolisz zostać sama? Nie. Nie odpowiadaj. I tak bym cię zabrał.
Doszliśmy do celu. Liam przepuścił mnie w drzwiach.
-Czuj się jak u siebie. Poczekaj przyniosę ci coś do spania.- i zniknął w jednym z pokoi.
Usiadłam na kanapie przed kominkiem i zaczęłam płakać. Nie wiedziałem gdzie jestem, z kim jestem, a przed chwilą padłabym ofiarą gwałtu. Chłopak wrócił, podał mi jego dres i zobaczył, że płaczę. Usiadł koło mnie i przytulił mnie.
-Ja nic nie rozumiem.- wydukałam.
-Ćsii. Nie płacz. Jak się tam znalazłaś?
Przez cały wieczór rozmawialiśmy o moim życiu. Pierwszy raz poczułam, że ktoś mi współczuje, ktoś się mną przejmuje. Liam słuchał tego uważnie czasem przerywając mi pytaniami, czasem podając chusteczki. Bardzo dobrze się nim rozumiałam. Dzięki niemu odnalazłam siłę w sobie. Nocowanie u niego nie skończyło się tylko na jednym wieczorze...

3 komentarze:

  1. Masz bardzo fajny styl pisania. Podoba mi sie. Serdecznie zapraszam do siebie : www.marzenia-one-direction.blogspot.com
    Pozdrawiam! :*
    Asiek <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Banalnie się zaczęło i banalnie się skończyło xd

    OdpowiedzUsuń