środa, 14 sierpnia 2013

086. Zayn, part 1

Nasze poznanie było dość nietypowe. Mieszkam w Londynie od 3 lat, choć jestem polką. Właśnie wracałam ze Starburcksa i wpadłam na jakiegoś kolesia, który przeglądał się w szybie. "Jezuu... Co za wyrzutek?? Pewnie gościu ma niezłe ego.." tak brzmiała moja pierwsza opinia o nim. Trzymałam w ręku kawę i gdy on się odwrócił wylał na mnie napój. "Wyrzutek, ale przystojny." Zaczął mnie przepraszać i zaproponował, że pójdziemy do niego i da mi koszulkę. Nie znałam go, ale całkowicie mnie zauroczył i zgodziłam się. Szliśmy około 10 minut i w tym czasie cały czas mnie przepraszał. Doszliśmy do uroczego domku położonego niedaleko centrum miasta. Weszłam za nim i poprowadził mnie na górę do swojego pokoju. Dostałam fioletowy T- Shirt i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam trzymając w ręku pobrudzoną bokserkę, zabrał mi ją i powiedział, że jak jej nie zapierze to się zniszczy. Więc posłusznie poczekałam. Gdy skończył przeprosił jeszcze raz i powiedział, że nazywa się Zayn. Też się przedstawiłam, a on zaproponował mi herbatę i ciasto. Rozmawialiśmy, aż zadzwonił mój telefon. Okazało się, że to dzwoni moja przyjaciółka- współlokatorka i martwi się o mnie, bo wyszłam 2h temu po kawę, a jeszcze nie wróciłam. Uspokoiłam ją i pożegnałam się z chłopakiem. Na pożegnanie oddał mi już suchą bluzkę i dał mi jego numer telefonu. Wyszłam z domu nawet zapominając, że mam na sobie jego T- Shirt. 
Od jego domu do naszego mieszkania nie jest daleko, więc szłam około 10 minut. W drodze rozmyślałam o tym uroczym, przystojnym chłopaku, aż doszłam  do celu. W drzwiach powitała mnie Ally. Przytuliła mnie i powiedziała, że się martwiła, bo nigdzie mnie nie było. Przeprosiłam ją i weszłyśmy do małego saloniku.
-A tak w ogóle to co robiłaś i skąd masz na sobie męską koszulkę?- zapytała.
Więc wytłumaczyłam jej co się wydarzyło, a ona nadal męczyła mnie pytaniami.
-A jaki on jest?
-Przystojny?
-Umówiłaś się z nim?
Tak brzmiał kolejny stos pytań. Odpowiedziałam na wszystkie pytania i pochwaliłam się numerem telefonu.
-No to na co jeszcze czekasz wariatko?! Pisz lub dzwoń do niego.- krzyknęła moja przyjaciółka.
-Nie wiem... Nie będę się narzucać..- odpowiedziałam.
-Jak chcesz.- mruknęła.- Ale jeśli nie odezwie się do jutra to musisz napisać. Koniecznie.
-No dobra, dobra. Oglądamy jakiś film?
-Pewnie. A jaki?- spytała.
-Jakąś komedię romantyczną. Może być "Oświadczyny po Irlandzku"?- zapytałam grzebiąc w szafce.
-Mhm.
Więc zrobiłyśmy popcorn i w jak starych danych czasach usiadłyśmy na kanapie. Lecz moje myśli nadal podążały za tym niesamowitym chłopakiem. 

                                                     *                                 *
Wbijam do was z pierwszą częścią imagina. Mam nadzieję, że się podoba na wasze komentarze :D

1 komentarz:

  1. świetny! tylko czemu takie małe literki? :c //Ania.

    OdpowiedzUsuń