czwartek, 2 maja 2013

072. Harry

Miłość jest jak nar­ko­tyk. Na początku od­czu­wasz eufo­rię, pod­da­jesz się całko­wicie no­wemu uczu­ciu. 
A następne­go dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jed­nak poczułeś już jej smak i wie­rzysz, że będziesz mógł nad nią pa­nować. Myślisz o ukocha­nej oso­bie przez dwie mi­nuty, a za­pomi­nasz o niej na trzy godzi­ny. Ale z wol­na przyz­wycza­jasz się do niej i sta­jesz się całko­wicie za­leżny. Wte­dy myślisz o niej trzy godzi­ny, a za­pomi­nasz na dwie mi­nuty. Gdy nie ma jej w pob­liżu - czu­jesz to sa­mo co nar­ko­mani, kiedy nie mogą zdo­być nar­ko­tyku. Oni kradną i po­niżają się, by za wszelką cenę dos­tać to, cze­go tak bar­dzo im brak. A Ty jes­teś gotów na wszys­tko, by zdo­być miłość.


Paulo Coelho ,,Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" 


Odwróciłaś się, a uśmiech automatycznie wstąpił na twoją twarz.
              – Tęskniłem. – wyszeptał chłopak, obejmując cię w talii i mocno przyciągając do siebie.
              – Ja też, Harry. – odpowiedziałaś i zobaczyłaś blysk flesza. Jęknęłaś cicho i przewróciłaś oczami. Paparazzi = Fanki. Lokaty spojrzał na ciebie przepraszającym wzrokiem i puścił twoje drobne ciało. Ale nagle w jego oczach dostrzegłaś troskę.
              – Schudłaś przez moją nieobecność. – wycedził cicho. Zawstydzona spuściłaś wzrok. Harry delikatnie podniósł twój podbródek i westchnął.
              – Nie rób mi tego. – poprosił.

              Patrzyłaś, jak wsadza papierosa do ust i podpala go.
              – Harry, przestań. – wysyczałaś. 
              – [T. I], wyluzuj. – odparł spokojnie. – Przecież i tak wiesz, że zmienianie mnie nie ma sensu. 
Schowałaś twarz w dłoniach. Przez ten rok zmieniło się wszystko. Przez ciebie. Obwiniałaś się za nałogi Hazzy, za jego zmianę z troskliwego chłopaka w bezuczuciowego człowieka. Ale musiałaś go zranić, inaczej by umarł. Szantażowano cię dla sensacji. Byłaś jednym wielkim problemem. Najlepiej by było, gdybyś zniknęła z jego życia. Puf – prysła jak bańka mydlana, przeminęła jak sen. 
Zniknęła..
Wstałaś gwałtownie i spojrzałaś jeszcze raz na chłopaka z miłością. Napotkałaś jego pytający wzrok, ale zignorowałaś to i wyszłaś. Obserwował cię przez szybę.
Dotarłaś do domu i wyjęłaś czysty arkusz papieru oraz długopis. Wzięłaś głęboki oddech i przelałaś to, co chciałaś mu powiedzieć, na kartkę.

16. 07. 2015r, Londyn

Drogi Harry!

            Jeżeli to czytasz, to znaczy, że odeszłam. Chciałabym Ci wszystko wytłumaczyć i powiedzieć to, czego nie miałam odwagi wyznać.
            Pamiętasz ten dzień, kiedy powiedziałam, że Cię nie kocham? Że byłeś tylko moją zabawką? Jak mogłeś nie pamiętać. Słyszałam, jak w nocy płakałeś, ale nie kazałeś mi odejść, bo wiedziałeś, że nie miałam dokąd iść. To było kłamstwo. Kazali mi to zrobić i zakazali mówienia Tobie. Grozili, że Cię zabiją, Harry! Postaw się w mojej sytuacji! Wybacz mi to. To chyba będzie najkrótszy list, jaki dotąd napisałam.. i ostatni. Nie rozpaczaj po mnie. Nie jestem tego warta, uwierz. 
            Mam nadzieję, że znajdziesz miłość swojego życia i będziesz szczęśliwy. Kiedyś się spotkamy, aniołku.

Będę nad tobą czuwać,
                                       Twoje imię



            Po twoim policzku spłynęła łza, ale wiedziałaś, że tak będzie lepiej. Wsadziłaś list w kopertę i starannym pismem napisałaś jego imię. Położyłaś papier na łóżku i wyjęłaś z szafy tabletki przeciwbólowe. Wysypałaś sobie na rękę wszystkie pigułki i połknęłaś je. Po kilku minutach upadłaś na podłogę i zamknęłaś oczy.




Wiem, że taki mało smutny, ale brakuje mi weny, ale nie chcę brać urlopu.

1 komentarz: