piątek, 22 lutego 2013

021. Louis.

- Ale to ciężki- mówiłam sama do siebie podnosząc kolejne ciężkie pudło, które było całe wypełnione wszystkim. - Mam dosyć tej przeprowadzki.- kiedy zobaczyłam jeszcze kilkanaście takich pudeł chciałam usiąść na ziemi i rozbeczeć się jak małe dziecko. - Dam radę.- powiedziałam sobie w myślach. Kiedy szłam z wielkim, brązowym pudłem wypełnionym moimi książkami, które przeczytałam już kilkadziesiąt razy, ale i tak  nie mogłam ich wyrzucić bo były dla mnie bardzo ważne ktoś na mnie wpadł i całe książki pofrunęły na mnie. - O nie ja tego nie będę zbierać.- powiedziałam w myślach ze złością.
- Przepraszam Cię bardzo .
- Dobra ok . Już jest spoko.- powiedziałam z uśmiechem
 - Uff... już myślałem że nagrabiłem sobie u nowej sąsiadki. Jestem Louis.
- A ja [t.i] - powiedziałaś.
- Dobra będziemy tu tak stać czy mam Ci pomóc- zapytał uśmiechnięty.
- ja wybieram drugą opcję- Louis zaczął zbierać książki z chodnika.- Oooooo!! Harry Potter! - -powiedział próbując powstrzymać się od śmiechu.
- Nie !!! Yyy.. to znaczy to nie moje tylko yyy... mojej siostrzenicy- powiedziałam lekko i się zarumieniłam.
- To co on robi w twoich rzeczach ? - zapytał
- yyyy... no ta patelnia ?
- co ?
- Co?Co ?
-Nie ważne - rzekł rozbawiony.
-  Możesz mi podać tamte książki ? - spytałam
- A takie magiczne słowo .
- Czary mary, abra kadabra ?
- Tak i nadal mam sądzić, że ten Harry Potter nie jest twój ? - powiedział.
- A ty coś się go tak uczepił ?
- Dobra choć, pomogę zanieść Ci te wszystkie pudła do domu.
********
- Dziękuję- powiedziałam
- Miło mieć taką sąsiadkę jak ty.
- No ja myślę. Ty będziesz dobrym sąsiadem nie ? - powiedziałam i się zaśmiałam.
- Przyrzekam- odrzekł i położył prawą rękę na piersi.
- Zabawny jesteś - Harry na te słowa się uśmiechnął.
- Wiem.
- Jesteś pewny siebie.
- To źle -zapytał.
- Nie, lubię chłopaków pewnych siebie.A i jeszcze raz dzięki.
- Nie ma za co . Pewnie jesteś zmęczona. Ja już pójdę, ale zapraszam Ciebie jutro do nas na kolację.
- Do was?
- A no tak zapomniałem mieszkam tu z kolegami.- powiedział
- Okey wpadnę. Pa - pożegnałam się z Louis'em
*******
-Czekałam aż ktoś otworzy mi drzwi . Jeszcze tylko tylko sprawdziłam która godzina i usłyszałam jak ktoś otwiera mi drzwi.
- Hej- powiedział Lou i przytulił mnie.
- Hej- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Wiesz będziemy jeść sami bo chłopaki gdzieś poszli. Wejdź.- Byłam pod wrażeniem gdy zobaczyłam salon. Drewniana podłoga i mahoniowe ściany. NA środku frontowej ściany stał kominek, a nad nim książki, bardzo stare książki. Przez okna wpadało delikatnie światło, prosto na dywan. W rogu pomieszczenia stała skórzana kanapa. Salon był połączony z kuchnią. Wyglądało to wprost rewelacyjnie.
- WOW- powiedziałam z zaskoczenia.
-Wiem jest tu straszny bałagan, a dzisiaj piątek więc..
- Bałagan ty chyba żartujesz- powiedziałam.
- Dobra a teraz choć - pociągnął mnie Louis do kuchni.
*******
- Oddaj to - biegłam za Louis'em po schodach na górę.
- Nie - krzyczał
- Wiesz że to nie ładnie zabierać czyjąś rzecz z czyjegoś domu.
- Nie zabrałem tero z domu tylko z pudła, które stało przed domem.- zamknął się w łazience.
- Otwórz te drzwi i oddaj ten pamiętnik- krzyczałam
-A co za to dostanę.
- To ja idę poszukać twojego pokoju i też sobie coś ukradnę.
 - Nawet nie próbuj tego robić.
- Dobra więc zobaczmy te drzwi. O ! To twój pokój?
- Nie!!!!
- To dlaczego na ścianie jest napis ,,Louis ''?
-yyy. nie wiem .
- To ja sobie wezmę twój telefon, który leży na łóżku OK ?
- Zostaw to - usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Louis wbiegł do pokoju z pamiętnikiem- -Oddaj telefon.
- To ty oddaj mi pamiętnik.
-Nie ty oddaj mi telefon.
- Nie to ty oddaj mi pamiętnik.
- Dobra to na cztery - Za proponował Louis
- Raz, dwa, trzy i ...
- Cztery- szybko wymieniliście się rzeczami.
- Idiota- powiedziałam
- Też Cię lubię.
- Weź się tak nie patrz- odepchnęłam lekko Louisa.
- O co ci chodzi ?
- No nie jest i miło jak ktoś się tak we mnie wgapia.
- Oj już nie będę -powiedział i posmutniał.
- Ładny masz pokój- powiedziałam siadając na łóżku.
- Wiem - usiadł na przeciwko mnie.
Zaczęliśmy rozmawiać.Wydawało by się że przegadaliśmy już kilka godzin a upłynęło zaledwie 30 minut. Kiedy zapadłą niezręczna cisza Louis przysunął się niebezpiecznie blisko, jego głowa zaczęła się zbliżać powoli lecz stanowczo blisko mnie. Kiedy nasz usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów spuściłam głowę na dół.
- Louis nie - powiedziałam cicho
- Coś się stało ? - zapytał
- Louis nie mogę to znaczy ehhh... to trudne - powiedziałam i znowu spuściłam  wzrok.
- Hej. Mi możesz powiedzieć wszystko. - podniósł moją głowę za podbródek.
- No bo .... nie powiedziałam Ci dokładnie całej prawdy. Prawdą jest to, że przy prowadziłam się tu ,
aby studiować, ale jest jeszcze jeden powód. - wzięłam głęboki wdech aby powstrzymać napływające do oczu łzy- Chciałam o nim zapomnieć. Zrozum to nie jest łatwe. Wiem, że nic nie rozumiesz, ale.. -
Wtedy Louis położył swoją rękę na moim policzku, który był mokry od łez, popatrzył głęboko w moje oczy jakby chciał powiedzieć,, Nie jestem taki jak on ja Cię nie skrzywdzę''. Lekko pocałował mnie.
- Zaufaj mi - wtedy nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

------------------------------
Ehh... znowu tak jakoś wyszło.  Piszę tragicznie i pewnie teraz będę miała jeszcze mniej czasu na imaginy, bo w poniedziałek pierwszy dzień po feriach do szkoły. Następny imagin przewiduje na poniedziałek, ale może pojawić się wcześniej.
Do następnego:
Paula<3








4 komentarze:

  1. No, no Paulinko piszesz coraz lepiej . ; *
    Super !
    Anitka .

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.!! I więcej o Lou. Wera. K

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń