piątek, 5 kwietnia 2013

059. Louis part. 2

Hej ;3 Witam was z nową częścią imagina o Lou! Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Będę pisała teraz z perspektywy, tak mi się wygodniej pisze i chyba lepiej czyta. Cóż ja mogę więcej dodać? ZAPRASZAM!

~~*~~
Zza drzwi wyłonił się Gregor. Ubrany był w garnitur i lakierki. Dość wysoki i chudy. Za nim przez próg przeszła Janette-ubrana w krwistoczerwoną suknię i tego samego koloru szpilki. A na końcu wszedł on. Nie za wysoki, nie za niski, nie za chudy, nie za gruby, ale za to wyjątkowo przystojny. Włosy miał idealnie ułożone a garnitur perfekcyjnie dopasowany. Patrzyłaś się na niego jak na obrazek. Po chwili jego spojrzenie napotkało twoje. Patrzyliście sobie prosto w oczy, jakby cały świat już nie istniał. Chciałaś, aby to uczucie trwało wiecznie...

                                                     *perspektywa:[T.I]*

Zatopiłam się w jego pięknych tęczówkach. Były wtedy takie... Lśniące, pełne magii. Ku naszej niechęci ten błogi stan przerwało wołanie mojej mamy z kuchni.
-[T.I]! Wyjmij kaczkę z piekarnika bo się przypali!
-Już idę!-odkrzyknęłam-Jestem [T.I]-podałam mu rękę
-Jestem Louis, miło mi.-posłał mi słodki uśmiech, który odwzajemniłam.
Szybkim krokiem poszłam do kuchni. Założyłam rękawice kuchenne, wyciągnęłam tacę z faszerowanym zwierzęciem i podałam na stół. Usiadłam na wyznaczoną dla mnie miejscu i przysłuchiwałam się rozmowom dorosłych. Ku mojemu zaskoczeniu co chwilkę Louis się na mnie patrzył. Jeśli go na tym przyłapywałam spuszczał głowę na dół i uroczo się rumienił.
Nawet nie sądziłam, że tak szybko mogą lecieć kolejne godziny. Było koło północy i lało jak z cebra.
-No, zasiedzieliśmy się. Dziękujemy za pyszną kolację, będziemy się już zbierać-powiedział George, razem z rodziną wstał od stołu i zaczął powoli zmierzać do wyjścia.
Jak się później okazało deszcz kompletnie zalał silnik. Jak na złość nasz silnik też padł, więc rodzina Tomlinsonów musiała zostać u nas na noc i rano zadzwonić po mechanika. Jedna kanapa i jeden materac musiały wystarczyć.
-Ja z mężem prześpimy się na kanapie,-powiedziała Janette-a Lou na materacu.
-Dobra, ja się nie zgadzam.-powiedziałam-Louis prześpi się u mnie na łóżku a ja biorę materac.-odezwałam się stanowczo.-ZAKLEPUJĘ MATERAC! Hahahahaha, -odwróciłam się w stronę Louisa-śpisz na moim łóżku, nie masz odwrotu!-zaczęłam się śmiać i tańczyć wokół niego. Wino zdecydowanie źle na mnie działało.
-Ale...-zaczął chłopak
-NIE MA ŻADNEGO ALE!-wydarłam się-ŚPISZ U MNIE NA ŁÓŻKU I KONIEC KROPKA! TO ALBO NA PIESZO DO SWOJEGO DOMU, WYBIERAJ!-nie mogłam się opanować. Nie byłam pijana tylko podchmielona, inaczej zataczałabym się teraz po podłodze
-Dobra, dobra...-szatyn dał za wygraną.-Ale jak cie plecy będą rano bolały, to nie miej do mnie pretensji.-dodał i "naburmuszony" udał się do mojego pokoju.

To ostatnia część, resztę sobie dopowiecie :) Przeprasza, ale jakoś nie czuję tego imagina. 
PROŚBA! 
Wiem, że coraz więcej osób czyta nasze imaginy. Jestem niezmiernie uradowana tym faktem! Jeśli macie twittera wejdźcie w zakładkę "poinformowani" i zostawcie swój nick! Jak coś się pojawi dostaniecie informację :D 
Kocham was

Skarllex ♥

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny imagin ;)
    Czekam na kolejny ;* Miłego weekendu!

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piszesz! Uwielbiam twoje imaginy!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam napisz kolejną część!!! BŁAGAM :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostane dedyka? Chcę z Harrym +18! Proszę :*

    OdpowiedzUsuń