poniedziałek, 29 kwietnia 2013

070. Larry

"Nieto­leran­cja jest cechą głupców, pamiętaj.Les­bijki, ge­je, czy tran­swes­ty­ci... Nieważne kim jes­teś, ważna jest miłość!"

- Wszystko jasne? - spytał się mnie Louis. Kiwnąłem głową na tak i lekko się denerwując dołączyłem do reszty chłopaków.
- Jesteście pewni, że chcecie to zrobić? - Liam spojrzał na nas z poważna miną. Popatrzeliśmy na siebie i szepnęliśmy ciche 'tak'. Szczerze powiedziawszy nie byłem gotowy na takie wyznania. No bo jak cały świat zareaguje na wieść, że dwóch członków najpopularniejszego boysband'u jest homoseksualistami? Z pewnością nie wszyscy przyjmą tą wiadomość dobrze, ale zostają jeszcze Larry Shippers...
- A teraz przed wami wspaniały zespół, który podbił serca milionów dziewczyn! Powitajcie gromkimi brawami... One Direction! - krzyknęła blondynka prowadząca program. Uśmiechnięci od ucha do ucha weszliśmy na podest i zajęliśmy swoje miejsca. - Witam was serdecznie. To naprawdę miłe gościć was tutaj.
- Nam również bardzo miło tutaj być. - Zayn przygryzł dolną wargę i spojrzał na publiczność.
- Podobno mieliście nam coś ważnego do powiedzenia? - uśmiechnęła się lekko. Wszyscy potwierdziliśmy. - A wiec słuchamy... - zachęciła nas i bacznie nam się przyglądnęła.
- Właściwie dotyczy to tylko mnie i Lou. - powiedziałem na jednym wdechu, a publiczność ucichła.
- Wiemy, że nie powinniśmy tego mówić. No, a przynajmniej do czasu rozwiązania umowy z Modest, ale... Jesteśmy razem. Ja i Harry. - Tommo ścisnął moją rękę, a ja spostrzegłem, że w mojej głowie myśli się nawzajem zabijają. - Od czasu, gdy zajęliśmy trzecie miejsce w X-Factorze. - spojrzał na mnie oczami wypełnionymi miłością, a ja uniosłem kąciki ust do góry, ukazując tym samym dołeczki w policzkach. Prowadząca spojrzała na nas z niedowierzaniem i otwartymi ustami jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić słowa.
- Larry jest prawdziwy. To prawda... - usłyszeliśmy podniesiony głos spośród publiczności. Przeniosłem wzrok w tamtą stronę i ujrzałem dziewczynę o czarnych włosach, niebieskich oczach i pełnych, malinowych ustach. - Eleanor to była tylko 'broda', prawda? - spytała wstając.
- Tak, a... Jak masz na imię jeśli można wiedzieć? - szepnął mój chłopak. To jest niewiarygodne. Co my do cholery wyprawiamy?! Niszczymy karierę chłopaków! Tu już nie chodzi o nas... Och, brawo Harry! Najpierw mówisz potem myślisz...
- Czemu baliście się jak ludzie zareagują? Przecież nie ma nic w tym złego. - odchrząknęła. - To jest wasze i nikt nie ma prawa wam tego zakazywać. Najważniejsze jest co wy czujecie i jak się z tym czujecie. Jeśli Directioners są waszymi prawdziwymi fankami, to przyjmą to bez problemu. - widać było, ze dopiero się rozkręcała, a po jej policzku spłynęła samotna łza. - Larry Stylinson it's real. - przełknęła głośno ślinę. - Geje, lesbijki, czy transwestyci. Ludzie... Proszę was! Nie możecie kogoś przez to wyśmiewać! Oni też są ludźmi i maja swoje uczucia. - tym razem zwróciła się do kamery, która była na nią skierowana od dłuższej chwili. - Jestem Larry Shipper i nie wstydzę się tego, a wy... - popatrzała się na nas z uśmiechem. - Zróbcie coś dla mnie i po prostu bądźcie razem. Jeśli naprawdę się kochacie to pokonacie wszystkie przeszkoda. Będziecie razem pomimo wszystko i na przekór wszystkim. - poprawiła nerwowo włosy i usiadła na miejscu. Spojrzałem na Tomlinson'a i chłopaków. Wszyscy mieli głowy spuszczone w dół.
- Naprawdę dziękujemy za te.. miłe słowa. - wzruszyłem ramionami. - Jednak...
- Nic nie mów. Proszę. - przerwał mi Louis. - Wiem, że możemy zniszczyć tym karierę chłopaków no i przy okazji nasza, ale ja cę cholernie kocham i nie wyobrażam sobie, że dłużej możemy się ukrywać. - po tych słowach zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta.
- Też cię kocham Lou. - zastygliśmy w pocałunku na którego widok niektórzy zareagowali z obrzydzeniem.
I co było dalej tato? - dopytywała Darcy, nasza adoptowana córeczka. 
- Dalej? Wszystko było jak w bajce... - z moich oczu popłynęły łzy. 
- Aż tata nie umarł? - spuściła swoją małą główkę w dół i wbiła wzrok w podłogę. - Kocham cię tatusiu. - pocałowała mnie w policzek i położyła się wygodnie w łóżku. - Nie obchodzi mnie to, że oboje byliście homoseksualistami. Ważne, że się kochaliście. - zasnęła z uśmiechem na ustach. Niby ma siedem lat, ale jednak gadane ma po Lou. A co z nim? Zginął. Jadąc z rozmowy o pracę miał wypadek. Zgon na miejscu. Nie wiem jak mała to wytrzymuje, ale ze mną wcale nie jest dobrze...

Ocuuch! ;* Witam was. Mam nadzieję, że nie wyszedł mi najgorzej? Może troszeczkę spieprzyłam za przeproszeniem, ten fragment gdzie ta brunetka przemawia, ale poza tym jest okej. Maybe...
Dobrze. Nie przedłużając... Proszę o komentarze, ponieważ to naprawdę duża motywacja. Wa wiedza, że ma się dla kogo pisać i w ogóle.:) xx
I'm Larry Shipper.♥ <--- Bez hejtóóf pliz ._.

ps. http://causeicanloveyoumorethanthisyeach.blogspot.com/  - zapraszam serdecznie na mojego bloga z opwoiadaniem.xoxox

2 komentarze:

  1. Też jestem Larry Shipper!!<- i się tego nie wstydzę.!!=) Jestem tolerancyjna nie ważne w co kot wieży czy jest chomo, to też człowiek i ma prawo żyć tak jak my.
    A co do rozdziału pod koniec łezka w oku mi się zakręciła.:')
    Ale się rozpisałam. Bez dalszej zwłoki pozdrawiam i czekam na następny imagin.=)=D
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. KURWA, SHIPPERKA :O Witam w rodzinie, siostrzyczko :D
    To całe jest takie kihfcliasdunfcidvufehbvijcfcbjidsbcijdsbfishbxcfihgbfoihb!

    Skarllex ♥

    OdpowiedzUsuń