poniedziałek, 18 marca 2013

042. Louis

– To.. to ciąża. Prawdopodobnie trzeci miesiąc – powiedział z uśmiechem doktor. Mnie zamurowało. Ja w ciąży? Przecież z Louisem robiliśmy to tylko raz, zanim wyjechał w trasę. Raz. Po czterech latach związku. Dotknęłam koniuszkami palców swojego brzucha. Oddech lekko mi przyśpieszył. Ja się cieszyłam, ale czy Lou będzie zadowolony? Nie miałam pojęcia. Pomyślałam, że gdy wróci do Londynu, to mu to powiem. Zostały przecież tylko trzy miesiące trasy. Powiadomiłam o tym, że zostanę mamą moich rodziców i rodziców Louisa. Jego matka, jak zwykle, była trochę zszokowana i zazdrosna, jednak wkrótce, gdy oswoiła się z tym faktem, razem się cieszyłyśmy. Moi rodzice też byli radośni.
– [T. I], masz już 21 lat, jesteś pełnoletnia i masz pełne prawo do tego, żeby zostać matką. – uśmiechał się mój ojciec. Było mi już widać nawet trochę brzucha, więc zaczęłam nosić luźniejsze sweterki. Po dwóch miesiącach zadzwonił do mnie Modest! Cholernie się bałam. Umówiliśmy się na spotkanie jutro. Czułam, że to nie będzie przyjemna rozmowa.
Nazajutrz czułam się jak w dniu egzaminu. Ubrałam bordowy sweter, bardzo luźny, czarne rurki i szare converse. Przez ramię przewiesiłam sobie małą torebkę i wyszłam.
Przedstawiciel Modest był chłodny jak zawsze, jednak do tego stawał się ostry wobec mnie.
– Jesteś w ciąży? – zapytał.
– Tak. – odpowiedziałam.
– Z Louisem? – zadał kolejne pytanie.
– Tak, z Lou.
– Usuniesz tę ciążę. – powiedział natychmiast. Zebrała się we mnie złość.
– Nie ma mowy! Nigdy nie zabiję własnego dziecka!
Przedstawiciel podniósł się błyskawicznie i walnął pięścią w biurko.
– Posłuchaj, ty mała, zasmarkana polko. Albo usuniesz tego bachora, albo po jego urodzeniu zostanie on zabity. Chyba, że wrócisz do tej dziury i znikniesz na zawsze z życia Louisa. – wycedził przez zaciśnięte zęby. Przestraszyłam się i zaczęłam się bawić swoimi palcami.
– Dobrze, wyjadę. – wyjąkałam.
– I oto chodzi! No widzisz, mówiłem, że się dogadamy, [T. N]. Wracasz do Polski, zero kontaktu z Lou i twój bachorek jest bezpieczny. Możesz wyjść.
Podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę domu. Nazajutrz wyjechałam. Często płakałam, jednak wyjaśniałam to jedynie huśtawkami nastrojów z powodu ciąży. Nie chciałam, żeby moja matka dowiedziała się o rozmowie z Modest! Tęskniłam, jednak nauczyłam się z tym żyć.


*6 lat później*

Miałam śliczną córeczkę Annę. Urodziła się o dwa miesiące za wcześnie, więc sześciolatka była na prawdę drobna i niska. Miała oczy po ojcu i jego rozwiane w każdą stronę włosy. Była bardzo słodką i grzeczną dziewczynką. Wróciłam tu wraz z nią do Londynu. Może było to ryzykowne, jednak byłam pewna, że nie spotkam tu już Louisa. One Direction rozpadło się pół roku wcześniej, bo Zayn i Harry pokłócili się o jakąś dziewczynę i mulat odszedł uczyć angielskiego w szkole. Po tym zdarzeniu, z tego, co pisano w gazetach Louis wyprowadził się do rodzinnego miasta. Anna uczyła się dwóch języków odkąd tylko pamiętam, więc umiała sobie świetnie poradzić w Wielkiej Brytanii. Dałam jej kilka dolarów, żeby mogła sobie kupić coś w cukierni. 

*Perspektywa Louisa*

Pojechałem dzisiaj do Londynu, żeby trochę pochodzić po tych ulicach i odwiedzić Hazzę. Usiadłem teraz w cukierni. Było to ciche i mało tłoczne pomieszczenie o różowych ścianach i ciemno-brązowych kanapach. Jedynie jakaś spokojna piosenka grała w tle. Nagle do cukierni wbiegła niska dziewczynka. Była do mnie podobna jak dwie krople wody.. zaraz. Mówiła bez brytyjskiego akcentu. W mojej głowie zapaliła się lampka "To nie może być angielka i głowę bym dał, że jest z Polski." Pomyślałem, że.. że może.. [T. I.] wróciła z dzieckiem. Niedawno zakończyłem śledztwo, które trwało całe sześć lat. Modest zaszantażowało polkę, gdy była w ciąży. Ja wtedy wracałem z trasy. Musiała wyjechać. 
Podbiegłem do dziecka, które trzymało babeczkę w prawej dłoni i resztę pieniędzy w lewej. 
– Przepraszam.. jesteś stąd?
– Ee.. nie. Jestem polką. – wyjąkała dziewczynka.
– A jak się nazywa twoja mamusia? – zapytałem. 
– Mama.. ja.. ja nie wiem. – odpowiedziała dziewczynka. No tak. Wypytuję sześciolatkę o to, jak nazywa się jej matka. Gratuluję rozumu, Louis.
– A zaprowadzisz mnie do niej? – zapytałem, uśmiechając się lekko. Dziewczynka odwzajemniła uśmiech, tylko jeszcze szerszy. Bez słowa złapała mnie za rękę i wybiegła z cukierni. Szliśmy tak może z minutę, gdy nagle dziecko stanęło. Pokazało palcem kobietę odwróconą do nas tyłem. Nagle jednak odwróciła głowę i zobaczyłem jej twarz.. [T. I]. Ona lekko uchyliła usta. Powiedziała coś, zapewne po polsku i dziewczynka wyrwała mi się i pobiegła do swojej matki. 
– [T. I]! Poczekaj! Nic ci nie grozi!
Kobieta spójrzała na mnie zdziwiona i zatrzymała się. Wytłumaczyłem jej całą sytuację.
– Czy teraz wybaczysz mi to, że byłem taki tępy i pozwoliłem, by Modest! ci to zrobiło?
[T. I] uśmiechnęła się lekko i przytuliła się do mnie.
– Wybaczę, Louis. Inaczej to ja byłabym najgłupszą osobą na świecie. – wyszeptała wprost do mojego ucha.

***

Trochę długi, wiem. Jest on inspirowany trochę innym imaginem, który przeczytałam na jakiejś stronce dawno temu. Dziękuję za komentarze pod moim ostatnim postem. :)

2 komentarze:

  1. Cudowny , naprawdę bardzo mi się spodobał !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kiedy to dolary w UK?? Ale ogólnie fajny :)

    OdpowiedzUsuń