-Czy ty musisz być taka drażniąca?!
-Tak,bo jeśli nie ja,to kto będzie Cię drażnił?!-za to twoja
przyjaciółka oberwała śnieżką.No tak w końcu jest zima,a wy zamiast
wygrzewać się pod cieplutkim kocykiem na fotelu,obok kominka, to
nacieracie się nawzajem śniegiem.Rozumiem,aby był jeszcze dzień,ale wy
musicie to robić wieczorem,gdy światło dają marnie świecące,poustawiane
co 50 m lampy. No ależ cóż zrobić,w końcu wy to wy i nikt tego nie
zmieni.-A to za co?!-krzyknęła Allie,gdy po raz kolejny śnieżka uderzyła
o jej twarz.
-A tak,pomyślmy...Za to,jak bardzo jesteś drażniąca,za
to,że...-przerwałaś,aby za chwilę krzyczeć,ponieważ jedna ze śnieżek
wpadła Ci za koszulkę.No taj,jeszcze zapomniałam wspomnieć,że latacie w
samych koszulkach.Żadnej kurtki,bluzy,sweterka.Nic.Ale cóż
zrobić?Powtórzę: W końcu wy,to wy.I zaczęło się.Białe kulki latały na
wszystkie strony.A jak byłyście ubrane?Oczywiście na wzór waszych
ulubieńców,przynajmniej All...Miała na sobie białe conversy,czerwone
rurki oraz pasiastą koszulkę.Przypomina wam kogoś?Tak,macie
rację,Louisa,Louisa Tomlinsona.Obydwie się w nim kochałyście,cudowny
chłopak.Ale co z tego?I tak go pewnie nie spotkacie...
-Aaaaa!Ziiiiiiiimne!-wylądowałaś w śniegu.Twoja naj zaczęła
uciekać.-Poczekaj,dorwę Cię!-wstałaś,otrzepałaś się i pobiegłaś za
nią.Tuż za zakrętem,gdzie widziałaś,że wbiegła,ujrzałaś postać o
identycznym stroju co ona.Rozmawiała przez telefon.Szybko się
schowałaś.Ulepiłaś kilka okrągłych kulek,a później rzuciłaś się na nią.
-A maaaaasz!-krzyczałaś rzucając w nią.
-Cooooo?!Nieeee!
-O Jezu,przepraszam!!!-dopiero teraz zauważyłaś,że to nie swoją
przyjaciółkę obrzucasz tylko jakiegoś chłopaka!I to nie jakiegoś,tylko
swoje idola!-Sorry,myślałam,że jesteś moją przyjaciółką!
-Przyjaciółką nie,ale przyjacielem mógłbym być.-Uśmiechnął się zalotnie.
-Nic Ci nie jest?!
-Spokojnie,tylko dostałem zimnymi śnieżkami,a nie kulami armatnimi!
-Ach...Na szczęście...
-A tak poza tym-Louis.-wyciągnął rękę przed siebie,a Ty ją uścisnęłaś.
-[T.I.],miło mi.
-[T.I.] co ty robisz?!Tutaj jestem!-twoja Allie przybiegła zdyszana do Ciebie.
-A to jest moja przyjaciółka,Allie.
-Kto?Ja?Co?Ale gdzie?Jak?O co chodzi?-nie kończyła zadawać
pytań.Wydawało się,że gdyby Lou jej nie przerwał,to nadal by pytała.Skąd
ona bierze tyle języka w gębie?!
-Jestem Louis,miło mi.-do niej też wyciągnął rękę,a ona tylko wybałuszyła oczy.
-Yyyy...Allie,mi też miło.A powie mi ktoś co się stało?-popatrzyliśmy na siebie Louisem i wybuchnęliśmy śmiechem.
-To może kiedy indziej.-zaczełam.
-A może tak pójdziemy na kawę....gdzieś...?-zaproponowała.
-No to może do mnie ?-zaproponował Tomlison.
-Jesteś tego pewny?-spytała dziwnie All.
-Tak...A o co wam chodzi...?-zapytał podejrzanie.
-No bo my tylko wydajemy się spokojne...
-Że co?!
-Nic.-wybuchnęliśmy śmiechem.
-No to idziemy?-spytał.Popatrzyłyśmy na siebie,skinełyśmy równocześnie głowami jak i również równo odpowiedziałyśmy:
-TAK!
~*~
I jak? Zadowolone? Mam nadzieję! ;
Macie jakieś szczególne zamówienia co do następnego imagina? Pisać śmiało! ;>
Wika
fajny :)
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń